fisher fisher
2128
BLOG

Trzeba zarżnąć barana, padło na Hofmana

fisher fisher Polityka Obserwuj notkę 79

Madrycka wyprawa trzech posłów Prawa i Sprawiedliwości definitywnie zakończyła ich partyjne kariery, a w każdym razie znikną oni na dłuższy czas z polskiej polityki.

Adam Hofman, Mariusz A. Kamiński i Adam Rogacki wpadli przypadkiem, po tym jak jeden z tabloidów ujawnił mało znaczący incydent na pokładzie samolotu, którym parlamentarzyści z żonami lecieli do Madrytu na posiedzenie jednej z komisji Rady Europy.
 
Przy okazji wyszło na jaw, że przed wyjazdem trzej panowie pobrali z sejmowej kasy kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, której znaczna część miała pokryć koszty przejazdu samochodem.
Przelot tanimi liniami pozwolił każdemu z nich zachować dla siebie ponad 2 tysiące złotych publicznych pieniędzy, a kolejność poszczególnych operacji pokazuje, że posłowie najprawdopodobniej nie zamierzali tej kwoty zwrócić.
Opinia publiczna nie ukrywa swego oburzenia, dla nieuczciwych posłów domaga się surowych kar i lada moment może się zacząć dopytywać o inne przypadki podobnych nadużyć w rozliczaniu pieniędzy z budżetu Sejmu.
 
W całym zamieszaniu umknęło jakoś nazwisko czwartego posła, który leciał z Hofmanem, Kamińskim i Rogackim do Hiszpanii.
Europoseł Dawid Jackiewicz znalazł się poza zasięgiem jakiejkolwiek krytyki, bowiem jego wyjazdy finansowane są z budżetu Parlamentu Europejskiego, którego zasady rozliczeń mało kogo w Polsce obchodzą.
Z kolei poza Polską mało kogo obchodzi poseł Jackiewicz.
 
Tymczasem w odróżnieniu od swoich polskich kolegów, Jackiewicz nie musi pobierać na wyjazd żadnych zaliczek, nie musi rozliczać, z jakich środków transportu korzysta i co najważniejsze, nie musi oszczędzać marnych 2 tysięcy, żeby jakoś przeżyć.
Każdy poseł do Europarlamentu oprócz ponad 32 tysięcy złotych miesięcznej pensji oraz 1200 złotych diety za każdy dzień sesji, co miesiąc pobiera z unijnej kasy ponad 80 000 złotych na wszelkie wydatki związane ze swoją działalnością, w tym na podróże.
Dawid Jackiewicz, poseł nieistniejącego państwa, mógłby sobie i kolegom wynająć cały samolot do Madrytu lub zafundować im przejazd czterema limuzynami z szoferami w liberiach.
 
Za wszelkie ekstrawagancje europosłów pokornie płaci europejski podatnik, w tym podatnik polski, który na te wydatki nie ma żadnego wpływu i który nawet nie próbuje się tym zainteresować.
A gdyby próbował, należy go zająć czymś innym – dlatego stado baranów podnieca się dzisiaj filmem, na którym Adam Hofman pije wino w kawiarni i sensacyjnie spaceruje po Plaza Mayor w Madrycie.
Trwa rytuał dożynania Hofmana, by żyło się lepiej. Wszystkim pozostałym. 
fisher
O mnie fisher

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka